Jego długie życie było naznaczone bezgranicznym bólem po stracie jedynego syna, miłością do rodzinnych Korkożyszek oraz pasją fotografowania.
W zachowanym nagraniu radiowym z 1992 roku mówił o sobie skromnie. Zawierzył swój los Matce Boskiej Ostrobramskiej. A kiedy go spytano o jego fotografie, po chwili namysłu powiedział: Nigdy z żadnego zdjęcia nie byłem zadowolony.
Na swoje odkrycie czekał bardzo długo, bo do 1988 roku. Nieżyjący już Wiktor Wołkow nazwał go łapskim Bułhakiem. Spuścizna fotograficzna tego nietuzinkowego człowieka jest trudna do ogarnięcia. A jego zbiór negatywów szklanych należy do największych w Polsce.
Gniazdo rodzinne Piotrowskich herbu Szeszebardzis znajdowało się w powiecie święciańskim. Ojciec Adam Piotrowski, który urodził się w 1867 roku w Zamakach (obecnie Zamokai koło Korkożyszek), był buchalterem w fabryce w Łyświe, a następnie brygadzistą w przedsiębiorstwie kanalizacji w Permie.
Jego żona Michalina z domu Śnieżko, urodziła się w 1874 roku Maldziunach, w parafii Janiszki. Władysław urodził się w kwietniu 1899 roku w Niżnym Nowgorodzie. Miał czworo rodzeństwa: Zofię (ur. 1898), Bolesława (ur. 1900), Bronisława (1906) i Wandę (1911).
Władysław dzieciństwo spędził w Łyświe, gdzie ukończył szkołę techniczną. Tam też po raz pierwszy zetknął się z ateliee zakładu fotograficznego. Czułem się jak w teatrze- wspominał po latach. W szkole miał dobrych nauczycieli. Byli Rosjanami, ale zaszczepili w nim zamiłowanie do książek oraz piękną kaligrafię. Jeszcze przed I wojną światową rodzice zakupili majątek Bawirsze położony niedaleko Podbrodzia. Natomiast w 1914 roku powrócili do rodzinnych Zamaków. W pobliżu znajduje się jezioro Styrnie, płyną rzeki: Żejmiana i Dubinka.
W czasie wojny polsko- bolszewickiej, wraz z bratem Bronisławem, zaciągnął się do 2 pułku legionów. W 1921 roku Władysław został skierowany do pracy w łapskich Warsztatach Kolejowych. Krótko dojeżdżał pociągiem z Białegostoku. Okolica spodobała mu się bardzo. Rozlewiska Narwi i liczne trzciny przypominały rodzinne strony. Władysław został kreślarzem, a następnie technikiem- mechanikiem na etacie adiunkta. Papiery i bilanse. Bilanse i papiery- tak wspominał swą pracę. W 1922 roku zamieszkał na stałe w Łapach. W 1926 roku ożenił się z Reginą z domu Łapińską. I zamieszkał w domu należącym do jego żony. Już wkrótce, dzięki jego staraniom, ulica Bociańska została zelektryfikowana. Wielką radością i jedyną prawdziwą miłością był syn Januszek. Jego nagła śmierć w dniu 18 maja 1933 roku zmieniła życie rodziców w udrękę.
Władysław z pozorną pokorą przyjął wolę Boga, ale uciekł w inny świat. Z podwójną pasją zaczął fotografować. I majsterkował. Zbudował radio siedmiolampowe i motorower. Dużo podróżował i wędkował. Uwielbiał też muzykę. Próbował gry na skrzypcach i akordeonie. I dużo czytał. Do końca życia prowadził pamiętnik, w którym przebija żarliwa miłość do zmarłego jedynaka. Zachowały się też stare kalendarze, na których kartki przelewał swoje myśli.
Wśród pracowników Warsztatów miał wielu przyjaciół. Po latach z szacunkiem wspominał Naczelnika inż. Rudolfa Schmidta, który zachęcił go do fotografowania Warsztatów. Najbardziej zaprzyjaźnił się Mieczysławem Plichtą i zaraził go pasją fotografowania. 22 grudnia 1936 roku zmarła matka. Ojciec zmarł u schyłku wojny. Groby rodziców znajdują się na cmentarzu w Korkożyszkach. Jesienią 1941 roku Władysław Piotrowski otworzył w swoim domu zakład fotograficzny. I został zaprzysiężonym członkiem Armii Krajowej. Jego zakład był dobrym punktem kontaktowym. Po wojnie aktywnie włączył się w działalność Polskiego Związku Wędkarskiego. Swą zawodową pracę zakończył w 1971 roku. Fotografował przez pięćdziesiąt lat. Potem nie wykonał już żadnego zdjęcia.
Niełatwe miał życie Władysław Piotrowski, lecz na swój los nie narzekał. W 1989 roku zmarła żona Regina. Odeszli z tego świata jego białostoccy krewni. Tylko czasem otrzymywał listy z dalekiej Ameryki. Śmierci też się nie bał. Miała być przecież spotkaniem z ukochanym synem. Wśród sąsiadów miał wielu przyjaciół, którzy mu pomagali. Pamiętała o nim dyrekcja ZNTK, podsyłając czasem drewno na opał. Odwiedzali historycy, fotograficy. Umiał opowiadać, wciągał w dyskusję. I miał wspaniałą pamięć. Potrafił godzinami pochylać się nad starymi fotografiami. Rozpoznawał miejsca, ludzi, wydarzenia. Zmarł w lipcu 1997 roku.
Władysław Piotrowski nigdy nie czuł się artystą, chociaż już przed wojną próbował swoich sił w ogólnopolskich konkursach fotograficznych. W połowie lat 30- tych otrzymał II nagrodę w konkursie organizowanym przez Fotografa Polskiego.
Został odkryty w 1988 roku, przy okazji organizacji Święta Niepodległości w LO w Łapach. Wśród zaproszonych na uroczystość uczestników walk o niepodległość Polski w latach 19141921 był także Władysław Piotrowski. W 1989 roku, podczas kolejnych odwiedzin i długiej rozmowy o historii, pan Władysław spytał, czy interesują mnie stare fotografie. Pokazał albumy ze zdjęciami. Przy okazji kolejnego spotkania na biurku pojawiły się negatywy szklane oraz pudło z błonami fotograficznymi. W 1989 roku zorganizowałem wystawę jego zdjęć w hallu dworca PKP w Łapach. W miesięczniku „Białostocczyzna” ukazał się artykuł monograficzny. W 1992 roku fotografie Władysława Piotrowskiego zdobyły I nagrodę w konkursie pt. „Moja wieś, miasteczko w starej fotografii”, zorganizowanym przez Muzeum Podlaskie.
We wrześniu 1997 roku, tuż po śmierci łapskiego mistrza fotografii, zorganizowałem w Łapach wystawę, prezentując 2000 fotografii. W latach 2000- 2005 zdjęcia Kresowe Władysława Piotrowskiego zostały pokazane w Białymstoku, Mrągowie, Węgorzewie oraz na Dolnym Śląsku. Ukazały się trzy serie pocztówek. W 1999 roku kwartalnik „Karta” poświęcił twórczości fotografa z Łap wielostronicowy artykuł. Niewielka część fotografii została wykorzystana w moich publikacjach książkowych: Z przeszłości Łap i okolic, 125 lat ZNTK w Łapach, Historia ZNTK w Łapach SA. oraz artykułach, które pojawiły się na łamach Gazety Łapskiej, Kuriera Porannego i Gazety Współczesnej. W 2000 roku powstał film dokumentalny o zmarłym fotografie z Łap. Od 2013 roku ma swoje muzeum wirtualne…
Marian OlechnowiczHis long life was marked by immense pain after the loss of his only son, love of his home town Korkozyszki and the passion of photography.
In the preserved radio recording from the year 1992 he talked about himself in a very modest way. He trusted his fate into Our Lady of the Gate of Dawn. When he was asked for his photographs after the while of thinking he said: “I have never been satisfied with any of my pictures”.
To be discovered he was waiting for a long time, until the year 1988. Then, already dead Wiktor Wolkow called him Bulhak from Lapy. Photographic legacy of this uncommon man is difficult to cope with. The collection of his glass negatives is the biggest one in Poland.
The family nest of Piotrowski under the emblem of Szeszebardzis was in Swiecianski region of Vilnius. His father Adam Piotrowski was born in 1867 in Zamaki (now Zamokai near Korkozyszki) and was a bookkeeper in the factory in Lyswa and then the supervisor in the sewerage company in Perm. His wife Michalina, family name Sniezko, was born in April 1899 in Ilowo laid in Perm province. Wladyslaw had four siblings: Zofia (born in 1898), Boleslaw (born in 1900), Bronislaw (born in 1906) and Wanda (born in 1911).
His childhood Wladyslaw spent in Lyswa, where he graduated from a technical school. Also there, for the first time he approached a photographic atelier. “I felt like in a theatre” he recalled after years. At school he had good teachers. They were Russians but they instilled the love of books and beautiful calligraphy into him. Still before the World War I his parents bought Bawirsze property situated near Podbrodzie. In 1914 they went back to their homeland Zamaki. Nearby, there is Lake Styrnie and there flow the rivers Zejmiana and Dubinka.
During the Polish-Bolshevic war, together with his brother Bronislaw, he enrolled to the second legion regiment. In 1921 Wladyslaw was sent to work in Lapy Railway Workshop. For a short period of time he commuted to Bialystok by train. He liked the neighbourhood a lot. Narwia Backwater and numerous canes reminded him of his homeland. Wladyslaw became a draughtsman and then technician mechanic at the position of assistant professor. “Papers and balances. Balances and papers” – that is how he remembered his work.
In 1922 he settled in Lapy. In 1926 he married Regina, family name Lapinska and he moved into the house which belonged to his wife. Soon, thanks to his efforts Bocianska Street was electrified. His great joy and real love was his son Januszek. His sudden death on 18 of May 1933 changed the life of his parents into torment. Wladyslaw with apparent humility accepted the God’s will and escaped into a different world. He started taking photos with double passion. He also took up DIY. He built a seven lamp radio and a motorcycle. He travelled a lot and was fishing. He also loved music. He tried to play the violin and accordion. He read a lot. He wrote the diary till the end of his life in which his passionate love to his only child deeply strikes. There are also old calendars preserved. On their pages he committed his thoughts to paper.
Among the workers of the workshop Wladyslaw had a lot of friends. After years he recalled his master engineer Rudolf Schmidt, who encouraged him to photograph. He became close friends with Mieczyslaw Plichta and inculcated him with the passion of photography. On 22 of December 1936 his mother died. His father died at the end of war. Their graves are at the Korkozyszki Cemetery. In autumn of 1941 Wladyslaw Piotrowski opened a photographic workshop in his house. He became a sworn member of Home Army. His workshop was a good place of contact. After the war he actively took part in the activities of the Polish Fishing Association. He ended his professional career in 1971. He was taking pictures for fifty years. After that he did not take any.
The life of Wladyslaw Piotrowski was not easy but he never complained. In the year 1989 his wife Regina died. His relatives from Bialystok passed away too. Sometimes he received some letters from remote America. He was not afraid of death. It was supposed to lead him to the meeting with his beloved son. Many neighbours were his friends and helped him a lot. He was remembered by headmasters of the Railway Repair Shop who sometimes sent him wood to heat the house. He was also visited by historians and photographers. He was good at telling stories and able to draw people into discussion. He also had a great memory. For hours he could lean over old photographs. He recognized places, people and events. He died in June 1997.
Wladyslaw Piotrowski never thought of himself as an artist although he took part in national photographic competition even before the war. In middle 1930s he received the second prize in the competition organized by the “Polish Photographer”. He was discovered in 1988 during organization of the Independence Day in the secondary school in Lapy. Among the participants of fights for independence in the years 1914-1921 invited to the celebration there was Wladyslaw Piotrowski. In 1989, during his next visit and a long conversation about history, Mr. Wladyslaw asked me if I was interested in old pictures. He showed me his albums with photographs. During our next meeting on the desk there were glass negatives and the box of photographic films. In 1989 I organized the exhibition of his photographs in the hall of the railway station in Lapy. In the monthly magazine „Bialostocczyzna” a monographic article was publicized. In 1992 the photographs of Wladyslaw Piotrowski gained the first prize in the competition “My country, town in the old photography” organized by Podlasie Museum.
In September of 1997, after the death of the Lapy master of photography, I organized an exhibition in Lapy showing 2000 photographs. In the years 2000-2005 Borderland pictures of Wladyslaw Piotrowski were exhibited in Bialystok, Mragowo, Wegorzewie and Lower Silesia. Three series of postcards came out. In 1999 quarterly journal „Karta” devoted multi-paged article to the creative activity of the photographer from Lapy. Some photographs were used in my book publications „From the past of Lapy and”, „125 years of the Railway Repair Shop in Lapy”, „History of the Rilway Repair Shop in Lapy” and in articles in “Lapy Newspaper”, “Morning Courier” and “Contemporary Newspaper”.
Marian Olechnowicz